Słowik

Słowik - Bajka dla dzieci

W zamkowym ogrodzie cesarza Chin, wśród kwitnących wiśni i wysokich bambusów, mieszkał słowik, którego śpiew zachwycał mieszkańców cesarskiego dworu i podróżnych z odległych krain. Jego głos był tak piękny i czysty, że ludzie przychodzili z daleka, by choć przez chwilę posłuchać jego cudownej melodii. Mówiono, że pieśń słowika potrafi ukoić ból, rozweselić strapionych i sprowadzić spokój na serca tych, którzy byli przygnębieni.

Pewnego dnia wieść o niezwykłym śpiewaku dotarła do samego cesarza. Był on władcą surowym, ale w głębi duszy tęsknił za pięknem, które mogłoby przynieść mu radość. Zaintrygowany opowieściami o cudownym ptaku, zapragnął go zobaczyć i usłyszeć na własne uszy. Rozkazał swoim sługom, by odnaleźli słowika i przyprowadzili go do pałacu.

Poszukiwania trwały kilka dni, ponieważ żaden z dostojników ani dworzan nigdy wcześniej nie widział ptaka. Dopiero prosty kucharz, który codziennie zbierał zioła w cesarskich ogrodach, wskazał drogę do miejsca, gdzie słowik lubił śpiewać. Kiedy wreszcie ptak został odnaleziony, jego widok nie wzbudził w dworzanach zachwytu. Nie był bowiem szczególnie piękny – miał szare piórka, które w blasku księżyca wydawały się błyszczeć subtelnym srebrnym odcieniem.

Mimo to, gdy tylko słowik zaśpiewał, wszystkie wątpliwości rozwiały się w jednej chwili. Nawet cesarz, który początkowo patrzył na niego z obojętnością, był oczarowany dźwiękami płynącymi z jego gardziołka. Jego śpiew był tak pełen emocji, że cesarz poczuł wzruszenie, którego nie doświadczył od lat. Natychmiast rozkazał, by słowik pozostał w pałacu i śpiewał mu każdego dnia.

Słowik początkowo cieszył się z bliskości ludzi i wdzięczności, jaką mu okazywano. Śpiewał cesarzowi przy uczcie, przy porannej herbacie i przed snem, a jego pieśni wypełniały cały pałac delikatnymi nutami. Jednak życie w złotej klatce, choć pełne przepychu, było dla niego więzieniem. Tęsknił za swobodą, za szumem wiatru wśród drzew i blaskiem gwiazd na nocnym niebie. Mimo to pozostawał wierny cesarzowi, bo wiedział, że jego śpiew sprawia władcy radość.

Pewnego dnia na dwór cesarski przybyli posłańcy z Japonii, przynosząc dary dla chińskiego władcy. Wśród podarków znalazł się mechaniczny słowik wykonany ze złota i inkrustowany drogocennymi kamieniami. Kiedy poruszono jego mechanizmem, zaczął śpiewać melodię, która przypominała tę prawdziwego ptaka – była czysta, doskonała i niezmienna. Dworzanie byli zachwyceni. Cesarz, olśniony blaskiem złotego ptaka, uznał go za cenniejszego od prawdziwego słowika.

– Ten ptak nigdy się nie zmęczy i zawsze będzie śpiewał tak samo pięknie – powiedział władca. – Nie potrzebuję już tego małego, szarego stworzenia.

Prawdziwy słowik usłyszał te słowa i poczuł smutek w sercu. Wiedział, że nie jest już potrzebny, więc w nocnym mroku otworzył drzwi swojej klatki i odleciał w stronę wolności. Cesarz nie przejął się jego odejściem. Był zbyt zajęty słuchaniem mechanicznego śpiewaka, który nigdy nie fałszował i nie potrzebował odpoczynku.

Minęły lata, a cesarz cieszył się swoim sztucznym ptakiem. Codziennie nakręcano mechanizm, a dźwięki rozbrzmiewały w pałacu. Jednak pewnego dnia, po wieloletnim użytkowaniu, złoty ptak zatrzymał się. Próby naprawy okazały się bezskuteczne – mechanizm zużył się i nie dało się go przywrócić do dawnej świetności. Pałac nagle pogrążył się w ciszy.

Cesarz poczuł dziwną pustkę. Tęsknił za śpiewem, który nie był sztuczny, ale pełen prawdziwych emocji. Wkrótce zachorował i jego stan pogarszał się z każdym dniem. Gdy leżał samotny w swych komnatach, żaden z jego dostojników ani doradców nie potrafił mu pomóc. Wtedy, pewnej nocy, gdy cesarz był bliski śmierci, przez otwarte okno do komnaty wleciał prawdziwy słowik.

Ptak usiadł na cesarskim łożu i zaczął śpiewać. Jego melodia była inna niż ta mechanicznego ptaka – pełna życia, pełna czułości i wspomnień. Każda nuta przywracała cesarzowi siły, przypominając mu, czym jest prawdziwa radość i wzruszenie. Kiedy władca otworzył oczy, zobaczył przed sobą swojego dawnego przyjaciela.

– Wróciłeś… – wyszeptał. – Przyszedłem, by ci pomóc – odpowiedział słowik. – Będę ci śpiewał, ale musisz obiecać, że nie zamkniesz mnie w klatce.

Cesarz skinął głową. Wtedy ptak znów zanucił swoją pieśń, a z każdą chwilą władca czuł się coraz lepiej. Gdy wreszcie wstał z łoża, spojrzał na słowika z wdzięcznością.

– Zrozumiałem swój błąd. Żadne złoto ani klejnoty nie zastąpią prawdziwego serca i prawdziwego uczucia. Będziesz zawsze moim gościem, ale nigdy więcej moim więźniem.

Od tej pory słowik odwiedzał cesarza, kiedy tylko chciał, śpiewając dla niego najpiękniejsze pieśni o wolności, nadziei i miłości. A cesarz nauczył się, że nie wszystko, co błyszczy, jest naprawdę cenne – bo prawdziwa wartość tkwi w tym, co żywe i szczere.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *